top of page
Szukaj

Wywiad z Andrzejem Biedą

nowe: Jak został Pan nauczycielem?

Andrzej Bieda: Nauczycielem stałem się właściwie, kiedy skończyłem studia, w czerwcu 1989 roku. Wtedy obroniłem pracę magisterską, ale nie trafiłem od razu do szkoły, bo poszedłem we wrześniu do „wojska”, czyli do Szkoły Podchorążych Rezerwy, tak się to wtedy nazywało. Poszedłem na rok, ale w związku z reorganizacją Sił Zbrojnych byłem tam troszkę ponad 5 miesięcy.

Jakie studia Pan wybrał i dlaczego?

Wychowanie Obronne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. To był chyba impuls. W czasach szkolnych bardzo nie podobały mi się pewne „zwyczaje nauczycielskie”, przedmiotowe traktowanie ucznia, co przejawiało się na przykład tym, że do odpowiedzi wybierano „numerek”, a nie ucznia. To mnie bulwersowało, ale to nie jest , jedyny powód. Z takiej przyczyny przecież nikt nie idzie na studia nauczycielskie. Podobała mi się praca nauczyciela.

Traktuje Pan szkołę tylko w kategoriach pracy zawodowej czy też jak pasję?

Na pewno trzeba mieć pasję, bo nauczyciel bardzo szybko „wypala się” zawodowo. Trzeba przede wszystkim lubić młodzież i mieć świadomość, że to jest też odpowiedzialność za kształtowanie czyichś postaw i charakterów. Nie jest to wyłącznie praca zarobkowa. Wówczas, kiedy zaczynałem studia, było rzeczą oczywistą, że nauczyciel nie zarabia „wielkich” pieniędzy. Dokładnie nie wiem, jaki to był przelicznik, ale pamiętam, że na Fiata 126 p (to był wtedy taki najbardziej popularny i niedrogi samochodzik) musiałbym pracować 20 lat i odkładać wszystkie zarobione pieniądze. To dowodzi, że na pewno nie względy finansowe zadecydowały, że wybrałem akurat ten zawód.

Jak został Pan dyrektorem „Nowego Liceum”?

Wcześniej pracowałem w Zespole Szkół Ekonomiczno-Chemicznych w Trzebini, tam od września 1999 roku byłem wicedyrektorem. Tak się złożyło, że w 2006 roku ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora II LO w Chrzanowie. Stanąłem do rywalizacji i „wygrałem”. Od 1 września 2006 roku jestem dyrektorem tej Szkoły, z czego jestem dumny.

Czym się Pan interesuje…?

Jednym z moich głównych zainteresowań są piesze wędrówki górskie. 3 lata temu przewędrowałem z kolegą Tatry Zachodnie i zrobiliśmy sobie trochę zdjęć. Poza tym amatorsko gram na gitarze. Interesuje mnie muzyka. Zamierzałem nawet kiedyś iść do szkoły muzycznej, nawet się do niej dostałem, ale że szkoła mieściła się w Katowicach, a studiowałem w Krakowie, nie miałem szansy na dojazdy i zrezygnowałem.

Jak zaczęła się Pańska przygoda z muzyką?

Zawsze mnie fascynowało śpiewanie, a kiedy byłem w 6 czy 7 klasie szkoły podstawowej, dziadek kupił mi akordeon, więc naukę rozpoczynałem od gry na tym instrumencie. A później ktoś rzucił hasło: „a, może założylibyśmy zespół?”. Tak się stało. Próbowaliśmy komponować coś swojego, ale graliśmy głównie covery. I wtedy właśnie wybrałem gitarę basową. Koledzy również zaczęli grać na gitarach, chociaż wszyscy zaczynaliśmy na akordeonach.

Spotykaliśmy się w Domu Kultury w Babicach, mieliśmy instruktora, który nam rozpisywał utwory na poszczególne instrumenty. Tak właśnie się to zaczęło, grałem w zespole młodzieżowym. Występowaliśmy głównie na uroczystościach, akademiach. Prezentowaliśmy kilka utworów w formie „minikoncertu”.

Chciałby Pan wrócić do czynnego muzykowania?

Tak, czasem tęsknię...

Dlaczego Pan z tego zrezygnował?

Właściwie z muzyki nigdy nie zrezygnowałem, bo do tej pory improwizuję na gitarze. Z tego się chyba nie da zrezygnować.

Dziękujemy za rozmowę, życzymy dalszych sukcesów zawodowych i prywatnych!

Rozmawiał Michał T. Noworyta

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Maturę zdać

Uczennica II LO - Maturę zdać Jest taki egzamin, niby dojrzałości. On otwiera drogę do cudnej przyszłości. Wszyscy się stresują,...

 
 
 

Comments


bottom of page